środa, 6 lipca 2011

Filmowe manewry w domu

           
Skąd w ogóle pomysł, że ludzie potrzebują filmowych opowieści? Kino powstało jako rozrywka, potem odkryto jego moc manipulacji, dosięgło zaszczytów możliwości zmian społeczności. Następnie pomieszały się wszelkie nurty, zatracono dyskusje na temat filmowej prawdy i pozostawiono ludzi z serialami i disneyowskimi bajkami, czasami śmiesznymi, czasami przykrymi. Nieliczne nawet pochłaniają domowe koty. Odkryliśmy w kinie trzeci wymiar, pięciokanałowe ścieżki dźwiękowe, multiplikacje tłumów, a zatraciliśmy sens. Prof. Juliusz Janicki zawsze powtarzał, że robiąc film musimy odpowiedzieć sobie na trzy zasadnicze pytania: CO? JAK? W IMIĘ CZEGO?



Wróciwszy do domu na wakacje włączyłam telewizor. Gapiąc się na ekran (nie patrząc, ani nie obserwując) zadałam sobie pytania prof. Janickiego. W imię czego to wszystko? Do czego to dąży? I nie mówię tu o programach rozrywkowych czy debatach politycznych, bo to osobny rozdział. Ale o prostych historiach, które oglądamy, które bardzo często lubimy, o bohaterach, z którymi się identyfikujemy, ale którzy niczego wartościowego nie wnoszą w nasze życie.

A więc po co to wszystko? Dla kogo tworzony jest ten świat? Gdzieniegdzie w nocy możemy odnaleźć tzw. klasykę kina, gdzieś tam przewija się ukradkiem. Trochę na ALE KINO, trochę na TVP KULTURA, lecz kto w ogóle sprawdza ich program? Pytałam wśród znajomych – HBO, TVN, rzadziej już POLSAT. Miłość do filmu została w międzyczasie między programami zagubiona.

Postrzegamy świat jak postrzegamy, bardziej świadomi pracują nad technikami swoich obserwacji, jeszcze bardziej świadomi od tych świadomych analizują. Chcielibyśmy zrozumieć jak działają pewne mechanizmy, skąd się bierze złość i agresja. Lecz częściej wolimy reagować po fakcie i zastanawiać się nad przyczyną, zamiast zrozumieć to wszystko od podstaw. I tu widzę miejsce dla filmu, obrazu, dla literatury. Niech ludzie, którzy bystro postrzegają, obserwując analizują, którzy dążą całe życie, by zrozumieć swoje miejsce na ziemi i cel swojego działania, niech ostrzegają zapracowanych, zaganianych ludzi współczesnych, oglądających wieczorne seriale czy filmowe propozycje. Niech ujawni się zagubiona moc i siła kinematografii.

Kiedy rodzice wracają z pracy po ciężkich godzinach słuchania, patrzenia na innych ludzi, siadają zmęczeni marząc o możliwości zatrzymania wszystkich myśli. Mama ucieka do ogródka, tata je lody, oglądając wiadomości. I patrząc z boku na wieczorną scenę ucieczki od świata rozumiem to zmęczenie i nie zmuszam rodziców do wysiłku oglądania rzeczy mądrych, filozoficznych, które mogłyby wnieść nową jakość w ich spokojne, dopracowane już prawie do perfekcji życie. Ale nadchodzi czas wakacji, kiedy właśnie ta ucieczka od realnych myśli zawiera się w podróżowaniu, czyli fizycznym uciekaniu od miejsc zwykłych ku nieznanym, oraz w oglądaniu i obserwowaniu nowości. Wtedy nie odpuszczam rodzicom i skłaniam ich do oglądania, czytania, analizowania rzeczy, które bezpośrednio (teoretycznie bezpośrednio) ich nie dotyczą, ale których zrozumienie tak ułatwia późniejsze zmagania z codziennością. A jak już tata mówi, że to żadna nowość, że to tak zwana oczywista oczywistość, wtedy od razu odhaczam swoje ptaszki na karcie wartościowych opowieści.

Film czy literatura, czy też fotografia nie powinny być tą codziennością. Nie powinniśmy oczekiwać od telewizji większych mądrości niż te przeciętne o zdradach małżeńskich bądź chorobach i zmaganiach lekarzy z pacjentami. Czytajmy, oglądajmy, wręcz się ogłupiajmy, bo kiedy przyjdzie czas na zmierzenie się z wartościową filmową opowieścią, taką analizującą, taką która podpatrzyła pewne mechanizmy, wtedy będziemy mieć siłę by ją zrozumieć i coś z niej dla siebie wyciągnąć. Dlatego oddajmy się filmowym manewrom, zajadajmy lody i prasujmy oglądając kolejne, mało znaczące produkcje w naszych cichych domowych włościach.



Olga Hucko  //koordynator organizacyjny //
kiedyś chciała zbawiać świat, dzisiaj studiuje realizację obrazu filmowego, popełnia czyny karygodne filmując i opisując widziany przez siebie świat, kocha koty, kwiaty ją lubią, bo zdrowo rosną


Brak komentarzy: