niedziela, 8 maja 2011

Opowiadać każdy by mógł!

                Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, a opowiadać nie każdy może (albo nie powinien), bo nie każdy porywa w swój „opowiadany” świat ciekawskich słuchaczy i tych mniej ciekawskich, którzy powinni poddać się bez protestów i słuchać o losach czy dziejach postaci nam niebliskich czy wręcz odwrotnie. Kiedy więc chętniej słuchamy ? Oto jest pytanie.

                Każda forma żyjąca i nieżyjąca ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Spójrzmy choćby na drzewo. Najpierw mamy nasionko/sadzonkę, które wsadzone do ziemi przyjmie się lub nie, a więc mamy pierwszy punkt zwrotny, który niekoniecznie musi odwrócić wszystko do góry nogami. Jeśli nasze drzewko obumrze – powstanie jednoaktówka, jeśli wyrośnie – będziemy czekać aż się zestarzeje, czyli dotrze do drugiego punktu zwrotnego. A zakończeniem, całej tej niezwykle fascynującej historii, będzie tragiczna śmierć drzewka (bo jest coraz mniej drzew, grozi nam katastrofa ekologiczna etc.). Aby nasze opowiadanie nie kręciło się wokół jednego bohatera, możemy opowiadać o całym lesie! Każde drzewo może przeżywać swoje punkty zwrotne w innym momencie, ale, uwaga, każdy ten moment musi wynikać z poprzedniego. Jeśli zachoruje drzewko Łobruszka, które żyje obok Giemzonki, to Giemzonka nie dalej jak na trzeciej stronie od śmierci Łobruszki będzie musiała zachorować. To nieśmiertelne prawo konstrukcji – początku – rozwinięcia – zakończenia.
                Oprócz podstawowej formy opowiadania, którą odnaleźć możemy nie tylko w filmie, nie tylko w literaturze, ale też w muzyce, tańcu, musimy odkryć ozdobniki i pewne małe pudełeczka, do których wrzucamy całe zestawy informacji dotyczących nurtującej nas kwestii. Ozdobnikami są poboczne wątki, których nie może nam zabraknąć, a w tych pudełeczkach zawarta jest cała treść. Bohater ma najgorszą rolę, ponieważ dźwiga owe pudełeczka i ozdobniki na osi konstrukcji opowiadania. Postaci mu towarzyszące mają mu pomagać i nigdy nie pojawiać się w historii bez powodu, jako leniwi zjadacze chleba, oj tego nikt nie lubi. Dlatego też nie możemy dodawać do naszego opowiadania kolejnych wątków, które nie miałyby wpływu na całość przez nas tworzoną, zabilibyśmy zbędną ilością informacji najbardziej chłonne umysły naszych słuchaczy.
                I w tym momencie pojawia się pretensja do sztuki: jesteś niczym więcej, jak tylko ciągłym powtarzaniem schematu. Tak, to prawda. A jeśli owego schematu sztuka powtarzać nie będzie, wtedy nasze historie będą musiały znaleźć swoich słuchaczy, których wybiórcze informacje będą bardziej frapowały niż takie „proste” konstrukcje. Ale co ciekawe - również i w tych na pozór absurdalnych, poskładanych z drobnych elementów dodawanych ad hoc opowiadań, możemy doszukać się naszej podstawowej konstrukcji. Każdy człowiek, niezwiązany z pracą twórczą, mający dopasowany do siebie tryb dnia, nie lubi niedopowiedzianych sytuacji, niezakończonych spraw, pogubionych myśli. Nie lubimy tego, bo cenimy ten nieosiągalny święty spokój. I jeśli taki widz pojawi się w kinie, czy taki czytelnik sięgnie do takiego opowiadania, które zmąci jego powszechnie ceniony „spokój”, to nigdy nie będzie zadowolony  i ukontentowany z możliwości współczucia naszym bohaterom, a w niezrozumieniu będzie doszukiwać jedynie form, a nie przekazu.
                A propos owego współczucia, poczuwam się do konieczności wpisania tu pewnej dygresji na temat samego bohatera. Pamiętajmy, opowiadając nie mówmy o szczęśliwych ludziach! Oh jak widzowie, czytelnicy czy słuchacze nie lubią szczęśliwych ludzi! Nie i koniec kropka! Po co słuchać o szczęściu? Niczego to nie wnosi. Ale już o poszukiwaniu drogi do szczęścia, jak najbardziej. I najlepiej żeby bohater w czasie tej drogi miał mnóstwo problemów rodem z „Czarnoksiężnika z krainy Oz”. Aby bohater mógł zaistnieć musi się pojawić antybohater. Protagonista i antagonista. Wszystko na osi początku-rozwinięcia-zakończenia budowane jest na zasadzie przeciwieństw.
                Świadomość o istnieniu kręgosłupa opowiadań ułatwia nam nie tylko analizę i interpretację gotowych dzieł, ale też pomaga wciągnąć widzów w kreowany przez nas świat. Pan Maciej Wojtyszko, mistrz opowiadania, podał mi pewien przykład, jak to dziadek opowiada wnuczkowi historię pewnego chłopca i opisuje jego buciki, i spodnie, i pokój, w którym mieszka, i rodziców, i szkołę i…. wnuczek w końcu dodaje: i aż tu nagle! Bez tego „aż tu nagle” żaden film najpiękniej sfotografowany nie wybrzmi. Podajmy przykład choćby „Baraki” czy „Koyaanisqatsi” filmów, których forma i treść oparta jest na ujęciach piękna świata, cudowności natury zwierzęcej i ludzkiej – i aż tu nagle przyjdzie wojna, tsunami, a potem znów się narodzi owa cudowność, ale „aż tu nagle” musi się pojawić, żebyśmy nie utonęli w tej cudowności istnienia.

                Istnieje mnóstwo reguł opowiadania, które towarzyszą nam od zarania dziejów. Motywy katharsis w dramatach antycznych, metody Franka Daniela we współczesnej kinematografii… Wyliczanie ilości stron, na których można opisać dany wątek, tworzenie różnorakich formatów, które mają na celu oczyszczenie naszej wyobraźni ze zbędnych motywów. Każda z tych metod na swój sposób jest dobra i pomocna. A co najważniejsze – każda z tych metod oparta jest na zasadzie początku-rozwinięcia-zakończenia, w którą wpisać można każdą historię.
            Nie bójmy się „ograniczonego konstrukcją” myślenia i nie zapominajmy o tym, że to, co robimy (czyli opowiadamy) – robimy dla innych i to ci „inni” mają się tym naszym opowiadaniem zafascynować, więc dajmy im szansę, wprowadźmy w temat, rozwińmy losy bohatera i zakończmy jego historię, tak jak ja kończę ten wykład na temat tego, że nudzą mnie i męczą historie typu: a ja zauważyłem to wam pokazałem. Oj męczą. Życzę Solaninowi nadesłanych filmów o jasnej konstrukcji z ciekawymi początkami, frapującymi rozwinięciami i zaskakującymi zakończeniami.  


Olga Hucko  //koordynator organizacyjny //
kiedyś chciała zbawiać świat, dzisiaj studiuje realizację obrazu filmowego, popełnia czyny karygodne filmując i opisując widziany przez siebie świat, kocha koty, kwiaty ją lubią, bo zdrowo rosną
www.klaunivelbrownie.blogspot.com / www.youtube.com/klaunivelbrownie



Brak komentarzy: