sobota, 20 sierpnia 2011

Ola o Filmach z kina.

Solanin Film Festiwal zaplanował na piątek dalszy ciąg bloków filmów konkursowych, filmy studyjne oraz spotkania z aktorami. Ogrom projekcji w tym samym czasie zmuszał do wcale nie łatwej decyzji – które filmy wybrać? Ja udałam się w kierunku nowosolskiego kina Odra, by zobaczyć najlepsze produkcje polskie i zagraniczne ostatnich lat.
Mocnym akcentem na początek był duński dokument Armadillo – wojna jest w nas reż. Janusa Metz Pedersena. Ten film wojenny, pozbawiony charakterystycznego dla tego gatunku hollywoodzkiego rozmachu i sensacyjnej fikcji, ukazuje aż nazbyt prawdziwie życie w afgańskiej bazie wojskowej. Patrząc oczami żołnierzy dostrzega się brutalną codzienność wojennej misji, kontrastującą z egzystencjalnym stwierdzeniem zawartym w tytule.
W ramach przeciwwagi wobec pierwszego filmu, kolejna zaprezentowana została komedia dokumentalna Wejście przez sklep z pamiątkami Banksy'ego. Ten jeden z najgłośniejszych filmów ostatnich lat stał się prowokacją obnażającą współczesny rynek sztuki. Banksy w zabawny sposób poruszył ważny temat komercjalizacji i roli street artu jako jej alternatywy.
Kolejne projekcje przeplatane były spotkaniami z aktorami, którzy na czas festiwalu wcielili się w rolę konkursowego jury. Przemysław Bluszcz i Eryk Lubos chętnie odpowiadali na pytania widowni i dzielili się swoimi uwagami, nie tylko tymi dotyczącymi kina.
Ostatni film drugiego dnia festiwalowego przyciągnął najwięcej widowni. Hiszpański cyrk reż. Alex de la Iglesia okazał się tak chaotyczną i pozbawioną granic tragikomedią, jakiej nikt się nie spodziewał. Historyczne tło i wątek miłosny stały się punktem wyjścia szaleńczego obrazu walki dwóch klaunów. Przy tak wysokim poziomie abstrakcji jakikolwiek komentarz wydaje się niewystarczający. Hiszpański cyrk nie mieści się w żadnej kategorii. Takich filmów na pewno „dosalać” już nie trzeba. 

Ola 

Brak komentarzy: