wtorek, 10 maja 2011

Filmoza Eliasza: Komix i Solanin

Stalker (1972) reż. Andriej Tarkowski
SPOILER ALERT! - Uwaga, treść zdradza istotne szczególexy filmu!
Ech, te amerykańskie filmy oparte o historie obrazkowe - coraz ich więcej. Najbliżej nas jest adaptacja komixu Thor, Captain America, kolejny Transformers, a potem Avengers. Olewam to na razie i nie czekam z wywieszonym jęzorem na te blockbustery, gdyż mam już swoje latka, a taki duży dzieciuch jak ja kieruje się albo sentymentem albo czuje niedosyt...

Bo dużo mi braQje w tych ostatnich obrazach. Ostatnie filmy komixowe jakie przypadły mi do gustu to „Sin City”, nolanowskie Batmany, „Watchmen” oraz „Iron Man”. Jednak nie czas tera na recenzje, rankingi, zachwyty i krytykę. Liżę ino temat, bo oto czynię wprowadzenie do tematu "czymże ów film Solanin był inspirowany". O tym później (nie przewijaj, czytaj dalej).

Batman   svrhereos.vebs.com
Człeka takiego jak ja o palpitację serca przyprawić może albo kolejny dziadowski powrót Stallone'a do kin albo... powtórka z rozrywki w starym dobrym stylu jak... hmm. No nie wiem, bo sentyment dotyczy tych bohaterów, których się miało za małolata! I marzeniem jest zobaczyć Sylwka w roli Bruce'a Wayne'a w adaptacji komixu o sześćdziesięcioletnim Batmanie autorstwa Franka Millera (Powrót Mrocznego Rycerza i kontynuacje). Mroczne przygody zbrusiałego gacka to w ogóle temat rzeka i mikroświat wypełniony szczegółami. Dlatego uważam, że nie można np. zestawiać ze sobą w szrankach filmów Burtona i Nolana, a w szczególności porównywać postacie Jokera, bo będzie to po prostu niesprawiedliwe. Chyba, że ktoś popełnia bezeceństwo! Autorami zeszytowych odcinków detektywa w pelerynie, tak scenariusza jak i kreski była, jest i będzie cała rzesza przeróżnych artystów. Pytania, które dotyczą także filmu to np. jak wskazać który Batman jest ten jedyny, prawdziwy - czy z długimi uszami, czy z krótkimi? Batmobil ma być retro czy futurystyczny? A może alternatywny Bruce żyje w XIX w. i podąża śladami Kuby Rozpruwacza? Oto pytania, na które wewnętrznie odpowie nam własny gust. A teraz lekko sobie zaprzeczę, bo wydaje mi się, że jedyne co pewne w Batmanie to ciemna jaskinia, w której ma buczeć, rozświetlona ekranami, a nie rozświetlony garaż na tyłach jakiegoś Rossmanna. Niech więc oświetleniowiec Nolan zmyka do sypialni z halogenem i rzuci okiem na mroczne kadry Detective Comics, w których nawet za dnia niebo jest barwione odcieniami fioletu, szarości, ewentualnie brudnej żółci i smutnego różu; praktycznie nie ma jasnego nieba za dnia. I nikt mi nie wmówi, że można uważać się za znawcę komixowych światów tylko z filmów (co samo w sobie jest zaprzeczeniem), bo jeśli w Polsce zostało wydanych ledwie ponad sto (!) zeszytów Batmana, to nie znaczy, że to wszystko. Wręcz przeciwnie, w znienawidzonych przez kosmitów USA Batman pojawia się od 1939 r., rozgałęziając się przed te wszystkie lata na niezliczone historie równoległe, crossovery (łączenie światów) i historie ciężko alternatywne, tzw. elseworlds, gdzie np. Alfred Pennyworth jest komisarzem policji, a James Gordon lokajem panicza Brusa (Brus – imię już polskie). A było to w pamiętnym BATMAN / LOBO, ironicznym spojrzeniu na poważnego jednak bohatera, który przy Lobo nie może oczywiście prezentować się zbyt tradycyjnie

.

Silver Surfer: www.comicartfans.com
Przebranego za nietoperza gościa można brać poważnie w komixowych nowelach, jednak w filmach bohater wydaje się być parano-schizolem. W obu przypadkach znajdziemy wyjątki, ale szczególnie widać to w sutkach Vala Kilmera (bezeceństwo nr 1), niewytłumaczalnej roli George'a Clooneya (bezeceństwo nr 2) czy nawet w dość poważnie zrealizowanej historii (znowu u oświetleniowca „zgaś to!”) Nolana, gdzie Christian Bale wyraźnie wygląda cudacznie i nieswojo w blasQ jarzeniówek. - A co, Solanin nie wygląda cudacznie i nieswojo jak biega w biały (ZGAŚ TO!!!) dzień po mieście?? - spyta ktosiex. A pewnie, że wygląda, ale gdzie nam do Hollywood? Nolan to by dopiero prześwietlił cyfrową kliszę! Oczywiście, że lśniący Silver Surfer w Kosmosie prezentuje się lepiej i w obrazkach jest tyle kontrastu... Ale my stworzyliśmy naszego własnego Silver Bata i z wielką chęcią podzielę się inspiracjami jakie stały u podstaw scenariusza „Solanina” w drugiej części artyQłu.

„Chcieć to móc” jest podobno mitem, więc jednak może czasem warto się zmusić? Zmusić się by uciec ze środowiska, które cię osacza: Mężczyzna ucieka nad rzekę. Czeka na dziewczynę, która ma do niego dotrzeć i razem mają się udać jak najdalej się da. Byle razem. Byle dalej od bestialskich mordów. Niestety nie ma tu happy endu...

Inspiracja? Niekonkretna. Ważne są czasy i miejsce akcji. Prawdopodobnie jest to rok 1619 lub 1620. Zaczyna się wojna trzydziestoletnia, przez główne trakty przemieszczają się wojska, ludność cywilna, rzezimieszkowie i ludzie zdegenerowani wojną. Miejscem jest środkowe dorzecze Odry, gdzie wśród lasów, na kolanie rzeki istnieje warzelnia soli. Rozpoczynająca się wojna między Czechami a Palatynatem jest jej Nemezis i warzelnia upada. Wymyślony na potrzeby filmu dramat mógł się tu zdarzyć naprawdę. SQrka zejdzie z czaszki, a po warzelni pozostanie tu już tylko osada, wieś, a potem miasto. Takie tło historical fiction ma film „Solanin”, choć bez xiążeczkowego wydania dvd (chociaż wiadomo, że VHS rządzi!) widz się tego nie domyśli, a prelekcji w Muzeum Miejskim jeszcze na ten temat nie zorganizowałem. Trudno jest w ogóle analizować film, tym bardziej od tylca, od strony inspiracji, wykładając rzekome fuckty na ławę jeśli jest się jego współautorem. Ciężko, ale spróbuję.

Rork: cdn.comicartfans.com

Warstwa pseudo-historyczna już została nakreślona. Jest pretextem do powstania charakterystycznego echa z przeszłości dla głównego bohatera. Nowa Sól ma swojego cudaka! Nie jest niezniszczalny jak Superman, przebogaty jak gadżeciarz Batman, ani zmutowany jak rzesza X-men. Jest kolesiem z soli (!), na maxa białym, używa słonej frazeologii i pomaga mieszkańcom. W tej alternatywnej rzeczywistości przywołuje się go zazwyczaj kilogramem soli, rozbitej o ziemię. Problem ogólny jaki się pojawia w mieście to zasolone wodociągi. Skojarzenia z odjechanym polskim filmem superbohaterskim z 1970 r. są bardzo na miejscu, a chodzi oczywiście o „Hydrozagadkę” w reżyserii Kondratiuka. Dla wielu widzów jest bardziej Qltowy od „Rejsu” i „Misia”. Potrzeba jeszcze paru rzezimieszQw i rasowego czarnego charaktera. Już nie pamiętam dokładnie skąd wziął się pomysł „błotniaka”, jest biel więc jest brąz, zamiast czerni. Gość umazany błotem i szlamem po prostu odpycha, a jednocześnie jest chyba postacią najbardziej tragikomiczną. Postacie robotów to oczywiście hołd dla sci-fi, a konkretnie komixu Transformers (nie filmu! Chyba, że animowanego z 1986 r.) i morderczego cyklopa z Cybetrona, Shockwave'a. Transformuje się w wielki pistolet laserowy i jak strzeli to nikt nie wstaje. W jego „usta” włożyliśmy też ze dwa komixowe cytaty, m.in. skład metalu, z którego jest zbudowany. Jego podopieczni to taki Cyrax i Sektor z gry Mortal Kombat 3. Fakt, skromny budżet i jeszcze nierozwinięte umiejętności FX nie pozwoliły nam na stworzenie robotów z prawdziwego zdarzenia, ale na cały film trzeba patrzeć z przymrużeniem oka, i małomówność mechanicznych bohaterów oraz brak twarzy to chyba dostateczny element grozy. Roboty powstały z elementów pochodzących z tajemniczych Pomieszczeń otaczających Nową Sól. W tym wypadQ inspiracją była xiążka braci Strugackich „Piknik na skraju drogi” (oraz film Tarkowskiego „Stalker” na jej podstawie), gdzie pojawia się miejsce zwane „zoną” - pozostałość po odwiedzinach obcej cywilizacji i tam znajdywane są przedmioty niewiadomego zastosowania, a prawa fizyki płatają figle co może doprowadzić do śmierci. Mamy więc taką wylęgarnie dziwadełek, bo w obrębie pomieszczeń mieści się też Gniazdo Syfa - często występujący element w Qlturze masowej, gdzie dziwacy stają się wyrzutkami i nieakceptowani przez społeczeństwo przechodzą pod światło ciemnej gwiazdy. Inspiracja główna – cyrk odmieńców, któremu przewodzi Two Face z komixu „Batman – Twarze”, ukazał się w Polsce w 1998 r. Innym nawiązaniem do komixu jest jednorazowa teleportacja Solanina i Gliny z wąsem, a dotyczy belgijskiego „Rorka” autorstwa Andreasa, komixu, który wywarł na mnie w dzieciństwie piorunujące wrażenie. A więc nie tylko Ameryka panie i panowie, pewnie, że nie. Ale bardziej niż mniej, bo motywy muzyczne towarzyszące stróżom porządQ to już hołd dla Johna Carpentera, autora np. „Escape from New York”, który często tworzył muzykę do swoich filmów.

Poza tym mamy oczywiście odniesienia do samej historii Nowej Soli; poza tym o czym już wspomniałem wcześniej, mamy jako żywo ruchomy herb miasta. Musiało znaleźć się miejsce dla charakterystycznych mieszkańców – tu na I plan wysuwa się pan Roman Terlikowski, inicjator wielu maratonów. Mamy charakterystyczne miejsca: nadodrzańskie lasy i bory sosnowe, wiadukt, kominy, kominy, kominy, ruiny fabryki Nici i fabryki amunicji DAG, mamy Rutgera Hauera, grę planszową Komandosi, astronomię i niebieskie oraz czerwone światło... Film po prostu musi mieć swoją inspiracyjną otulinę, przynajmniej dla mnie. I chce mi się o tym mówić, skoro rzadko ktoś zagaduje. A jeśli ktoś uważa, że są to inspiracje mało ambitne to proponuję rozpędzić się i skoczyć do Piekła.

Kiedyś (świętej już pamięci) znajomy zawstydził mnie zbrechtawszy, iż oglądam „Terminatora 2”, którego odnosiłem do wypożyczalni. Bo to stary film był ziom! Dzisiaj owszem jest już stary, ale się w ogóle nie zestarzał i mogę nieść VHSa w dumnie uniesionej dłoni. Bo każdy ma jakiegoś bzika. A Solanin to jest dopiero czub, wielki czub – jak mawiał Syf.

Eliasz Gramont //festiwalowy soundmaker//
tworzy dźwięki i gra na skrzypcach, aktor teatru Terminus A Quo, kocha roboty i komiksy, nie znosi przeładowania CGI w filmach i PG13


Brak komentarzy: